sobota, 12 grudnia 2009

Dikembe Mutombo czyli człowiek wielki nie tylko ze względu na wzrost

Dikembe Mutombo Mpolondo Mukamba Jean-Jacques Wamutombo znany powszechnie jako Dikembe Mutombo to czterokrotny najlepszy obrońca sezonu, ośmiokrotny uczestnik Meczu Gwiazd oraz zajmujący drugie miejsce w klasyfikacji bloków (tuż za Hakeemem Olajuwonem i przed Kareemem Abdul-Jabbarem) emerytowany już center, pochodzący z Demokratycznej Republiki Konga. Znany jest ze swojego słynnego ruchu palcem, który wykonywał za każdym razem, gdy zablokował rzut przeciwnika. W 2009 roku został najstarszym graczem, który kiedykolwiek grał w NBA. W chwili swojego ostatniego meczu na parkietach ligi, miał 42 lata. Znany fanom koszykówki na całym świecie, uważany za jednego z najlepszych defensorów wszechczasów, zasłynął nie tylko przez wyczyny na boisku, ale i przez działalność charytatywną na terenie swojej ojczyzny.

Dikembe dorastał w trudnych, afrykańskich warunkach w Zaire (ówczesna nazwa Demokratycznej Republiki Konga). Miał dużo szczęścia, bo jak wiadomo jego wzrost (218cm) nie jest niczym niezwykłym w jego rodzinnych stronach. Udało mu się wylecieć do Ameryki i dostać się na uniwersytet Georgetown. Na początku Dikembe poświęcił swój czas na studiowanie medycyny, ale potem legendarny trener John Thompson zmienia jego priorytety i werbuje go do szkolnej drużyny, widząc ogromny talent drzemiący w tym 22-letnim studencie. Razem z nim ciężko pracuje nad jego grą, aż w końcu formuje z niego podkoszową bestię, postrach parkietów NCAA. Mutombo zaliczał widoczny progres z każdym rozegranym sezonem i gdy zgłosił się do draftu w 1991 roku, wiadome było, że znajdzie się w pierwszej piątce wyborów.

Tak też się stało. Dikembe zostaje wybrany z numerem czwartym przez Denver Nuggets i już w pierwszym sezonie udowadnia, że wybór ten nie poszedł na marne. Pokazał się ze strony bardzo dobrego, inteligentnego defensora, który siał postrach swoim wyczuciem, przez które blokowanie rzutów przychodziło mu z niebywałą łatwością. Niestety, dwa znakomite indywidualne sezony afrykańskiego gracza, nie szły w parze z osiągnięciami drużynowymi. Przełom przyniósł sezon 93/94, gdzie „Bryłki” nie tylko awansowały do Playoffs, ale i sprawiły nie lada niespodziankę pokonując w pierwszej rundzie rewelacyjny w sezonie zasadniczym zespół Seattle Supersonics. Po przegranej w pierwszych dwóch meczach, drużyna Dikembe wygrała trzy spotkania z rzędu, pokonując tym samym po niesamowicie zaciętym piątym spotkaniu zespół George’a Karla. Niestety, kolejna emocjonująca seria zakończyła się porażką z Utah Jazz dowodzonymi przez znakomicie rozumiejący się duet Stockton-Malone stosunkiem meczów 3-4.

W następnym sezonie Mutombo otrzymuje swoją pierwszą nagrodę dla najlepszego obrońcy NBA, którą wcześniej, dwa razy sprzed nosa sprzątnął mu Hakeem Olajuwon. Playoffs jednak nie przebiegły po myśli zespołu z Denver, gdzie ulegli w pierwszej rundzie San Antonio Spurs, nie wygrywając ani jednego spotkania. Kolejny rok też przemija pod passą bardzo dobrej indywidualnej gry Afrykańczyka, który notuje swoją najwyższą średnią bloków na mecz w karierze, lecz „Bryłkom” nie udało się uzyskać odpowiedniego bilansu na to, by dostać się do Playoffs.

Po sezonie 95/96 przyszedł czas na zmianę. Dikembe jako wolny agent podpisuje kontrakt z Atlantą Hawks, która w wcześniej dzielnie walczyła w drugiej rundzie Playoffs z Orlando Magic. Razem ze swoim nowym nabytkiem „Jastrzębie” poprawiły swój bilans o 10 zwycięstw i bez problemu awansowały do rozgrywek po sezonowych z drugiego miejsca w Dywizji Centralnej. Dikembe zaś otrzymał swoją drugą w karierze nagrodę dla najlepszego obrońcy. Pozostał zaś bez większego sukcesu w Playoffs. Atlanta uległa w drugiej rundzie znakomitym „Bykom” z Chicago w pięcio-meczowej serii. Następny sezon zapowiadał się równie ciekawie. Mutombo otrzymał drugą z rzędu a trzecią w karierze nagrodę defensywnego gracza roku. Najważniejsza faza rozgrywek skończyła się jednak jeszcze szybciej, ponieważ „Jastrzębie” odpadają w pierwszej rundzie za sprawą Charlotte Hornets.

Dikembe wciąż nie mógł pokonać tej, wydawałoby się magicznej, bariery drugiej rundy. W sezonie 98/99 „Jastrzębie” znowu poległy właśnie na tym etapie rozgrywek. Egzekutorem była drużyna New York Knicks, która wygrała serię sweepem 4-0. W następnym sezonie Mutombo notuje swoją najlepszą średnią zbiórek, lecz to nie pomaga jego drużynie nawet w dojściu do Playoffs.

Sezon 00/01 był przełomem. Dikembe grał bardzo dobrze w barwach swojego klubu, aż tu nagle, właściciele podjęli decyzję o wymienieniu swojego najlepszego defensora. Wybór padł na Philadelphię 76ers i ich, kontuzjowanego wtedy, środkowego Theo Ratliffa, uważanego za „młodszego, gorzej zbierającego Mutombo”. Dikembe świetnie odnalazł się wśród nowych kolegów, stając się drugim liderem drużyny po Allenie Iversonie i zdobywając swoją czwartą nagrodę dla najlepszego obrońcy sezonu, prowadząc drużynę do najlepszego bilansu na wschodzie. Nie można zapomnieć też o trzech innych nagrodach, które dostała organizacja. Allen Iverson został MVP sezonu zasadniczego, Aaron McKie najlepszym rezerwowym a Larry Brown trenerem roku.

Mutombo rozegrał swoje najlepsze Playoffs, będąc członkiem znakomicie funkcjonującego systemu obronnego Sixers, który nie raz ratował drużynie skórę przy słabych występach Iversona i reszty ekipy w ataku. W końcu przeszedł przez tą nieszczęsną drugą rundę dochodząc aż do finałów NBA, gdzie przyszło mu bronić znakomicie dysponowanego w tym czasie Shaquille’a O’Neala. Nawet Dikembe nie mógł sobie z nim poradzić i chociaż ograniczał go jak tylko mógł, to Shaq i tak zdobywał średnio 33 punkty na wysokim procencie rzutów z gry. Philadelphia oddała zwycięstwo klubowi z Los Angeles w pięciu meczach.

Wydawało się, że wszystko będzie dobrze. 76ers stali mocno na nogach w nadziei na dalsze sukcesy. Mutombo podpisał przedłużenie obowiązującej umowy na 5 następnych lat. W sezonie 01/02 nieznacznie spadła jego średnia bloków i prawie o 3 punkty średnia zbiórek. To mocno zaniepokoiło właściciela klubu i po przegranej w pierwszej rundzie Playoffs z Bostonem postanowił wymienić Afrykańskiego centra. Dikembe razem z Mattem Harpringiem powędrował do New Jersey Nets w zamian za skrzydłowego Keitha Van Horna oraz centra Todda MacCulluoha.

Zespół z New Jersey miał pecha. Mutombo złapał dokuczliwą kontuzję, którą ograniczyła jego sezon zasadniczy do jedynie 24 spotkań. Wbrew zaleceniom lekarzy, starał się pomóc swojej drużynie wychodząc z ławki rezerwowych i razem z nią doszedł do drugich w swojej karierze finałów ligi, gdzie Nets ulegli w serii sześciu spotkań San Antonio Spurs. W lecie klub wykupił jego kontrakt, a Dikembe podpisał dwuletnią umowę z New York Knciks. Rozegrał tam 65 meczów na słabszych statystykach niż zwykle a zespół z Nowego Jorku odpadł w pierwszej rundzie Playoffs, po czym wymienił afrykańskiego centra na Jamala Crawforda z Chicago Bulls.

Mutombo zagrzał na dłużej miejsce dopiero w Houston, gdzie przyszedł tego samego lata oddany w wymianie zaaranżowanej przez „Byki”. Przez trzy sezony był solidnym rezerwowym, wsparciem dla Yao Minga, by później powoli odchodzić w głębokie rezerwy i grać epizodycznie. To właśnie w trykocie „Rakiet” prześcignął Kareema Abdul-Jabarra na liście najlepszych blokujących i rozegrał najlepszy mecz, jaki kiedykolwiek rozegrał czterdziestolatek w NBA. To będąc członkiem właśnie tego zespołu stał się najstarszym graczem kroczącym po parkietach ligi.

Jego wielka kariera zakończyła się bardzo niefortunnie. Podczas meczu z Portland Trail-Blazers w 2009 roku, po próbie zdobycia zbiórki, wylądował nienaturalnie na nogę i wykręcił ją w kolanie. Dikembe długo nie podnosił się z parkietu, lekarze zmuszeni byli wynieść go na noszach. Gdy ten w bólu opuszczał boisko, publiczność zgromadzona w Rose Garden wyraziła swój szacunek gromkimi owacjami na stojąco. Kilka dni później Mutombo poinformował wszystkich, że w wieku 42 lat kończy koszykarską karierę.

Poza licznymi osiągnięciami sportowymi, Dikembe od początku swojej kariery angażował się w działalność charytatywną w Afryce a w szczególności w swojej ojczyźnie - Demokratycznej Republice Konga. Zawodnik wielokrotnie mówił z dumą o swoich korzeniach oraz podkreślał, jakie dla niego znaczenie ma to, by jego bracia prowadzili w końcu normalne życie, takie, jakie dane mu było przeżyć w Ameryce. Po kilku latach działania na własną rękę, założył Dikembe Mutombo Foundation, która do dziś prowadzi działania mające na celu poprawę warunków życia w afrykańskich wioskach. Przeznaczyła 29 milionów dolarów na budowę „Biamba Marie Mutombo Hospital”, który, po latach załatwiania formalności i po wielu uporczywych pracach, został otwarty w 2007 roku. W październiku tego roku Dikembe razem z Taco Bell rozpoczął akcję dożywiania biednych rodzin z Afryki. Akcja trwa do dzisiaj i wpłacając jednego dolara przy każdej wizycie w Taco Bell, możecie przyczynić się do polepszenia sytuacji głodującej ludności.

Przedstawiłem Wam w tym artykule sylwetkę Dikembe Mutombo, wielkiego koszykarza, ze znakomitym dorobkiem, uznawanego za jednego z najlepszych obrońców wszechczasów, ale też człowieka, który próbuje zmienić świat i uczynić go lepszym miejscem. Na pewno będziemy pamiętać o jego efektownych blokach w trybuny, przerażonych przeciwnikach wkraczających w pole trzech sekund oraz o nieprzeciętnej grze na tablicach. I chociaż Mutombo nigdy nie był geniuszem w ataku, to graczem kompletnym nie można go nie nazwać. Został okrzyknięty legendą już za czasów jego ostatnich lat gry i na pewno w przyszłości zostanie członkiem Galerii Sław, ale z drugiej strony pozostaje też jednym z wielu wielkich graczy, którym nigdy nie udało się zdobyć mistrzostwa.

Artykuł napisany został na konkurs organizowany przez koszykarski magazyn MVP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz