czwartek, 11 marca 2010

Odkrycie: Copywrite

Ostatnimi czasy nie publikuję wielu tekstów. Jestem zajęty inną gałęzią mojej twórczości i tak jakoś wyszło, że na prace na bloga jakoś nie mam czasu. Mam w przygotowaniu recenzję „All Eyez On Me”, która leży już trochę czasu na dysku, ale jakoś nie mogę zabrać się, żeby ją dokończyć. Teraz jednak, kiedy odkryłem rapera, która trafił 100% w mój gust, nie mogę nie napisać o nim paru zdań i przedstawić wam go jako jednego z najlepszych białych raperów w Ameryce. W tym zdaniu nie ma ani krztyny przesady – przed wami Copywrite.

Tak jakoś stało się, że pierwszy raz usłyszałem go na tracku z gościnnym udziałem Canibusa i Chino XL-a – dwóch MC z mojego Top-10. Naprawdę ciekaw jestem, jakiego znowu rapera odkryję poprzez łańcuch featuringów Chino… No, ale do rzeczy. Po tygodniowym katowaniu kawałka „Suicypher” i dwukrotnym przesłuchaniu jego nowej EPki postanowiłem wgłębić się w jego twórczość. Ściągnąłem jego jedyną oficjalną płytę i trzy mixtape’y. Jak wrażenia?

Pozwólcie, że najpierw przedstawię wam garść faktów. Copywrite jest, jak sam się określa, „młodym dinozaurem”. Urodził się w mieście Columbus w stanie Ohio, gdzie reprezentował podziemną scenę wraz ze swoją grupą MHz (MegaHertz), z którą wydał o ile dobrze się orientuję jeden singiel "World Premier". Potem podpisał umowę z wytwórnią Eastern Conference, gdzie to razem z producentem i członkiem swojej grupy RJD2 wydał singiel "Holier Than Thou", który miał być zapowiedzią jego debiutanckiej płyty „The High Exhaulted”.

Już na swoim debiucie raper pokazał nieprzeciętne umiejętności. Oryginalne flow, które oczywiście było jeszcze nieoszlifowane, ale już wtedy nie czuć było tej monotonii, na którą można się natknąć w produkcjach innych początkujących raperów. Dostał od swojego producenta bardzo ciekawe, mroczne bity, które uwypukliły klimat produkcji. Poza tym oczywiście Cwrite dał nam niebagatelne punchline’y, chociaż to też była strefa, w której, jak widzimy dzisiaj, miał się jeszcze rozwinąć. Album był objawieniem się światu i zapowiedzią, co gość imieniem Copywrite może osiągnąć w tej grze.

Po wydaniu płyty odszedł z wytwórni i w pewnych odstępach czasu wydał trzy mixtape’y. Kolejno: „Cruise Control Vol. 1”, „The Jerk: Vol. 0” oraz „The Worst Of The Best Of Mixtape Vol. 1”. Dwie pierwsze pozycje były oficjalnymi produkcjami, zaś trzecia to mix kawałków wydanych już wcześniej oraz tych świeżo nagranych. Raper z Ohio prezentował na nich różną formę. O ile pierwszy mixtape był po prostu średni i niczym tak naprawdę nie zachwycał, to następne dostarczyły mi to, czego oczekiwałem – niesamowitą energię, ciekawe pomysły na płynięcie po bicie + oryginalne punchline’y.

Głównym smaczkiem w jego dyskografii, przynajmniej dla mnie, była pierwsza płyta jaką od niego usłyszałem – „Ultra Sound: The Rebirth EP” wydana już w wytwórni Man Bites Dog. Tutaj Copywrite pokazał pełnie swoich możliwości. Wgniatające w fotel linijki, znakomite flow i całkiem niezłą technikę składania rymów, przy ciekawym akcentowaniu potrójnych rymów. Nie wiem czemu, jego styl troszkę przypomina mi Tonedeffa … Cała EP-ka została wyprodukowana przez Surocka, którego wcześniej nie znałem, ale po przesłuchaniu tego materiału, na pewno postaram się zapoznać z jego innymi podkładami. Spójny materiał, na którym pojawił się m.in. Royce Da 5’9” i Sean P. „Suicypher” – kawałek, o którym mówiłem, nie znalazł się na płycie, ale jest jej znakomitym dopełnieniem i czuć, że jest zrobiony w jej konwencji .

Nie zdziwi was chyba też to, że koleś z takimi umiejętnościami jak Copywrite wziął się za dissowanie. Z tego co się orientuję pierwszym jego celem był duet 7L & Esoteric. I chociaż startował z góry przegranej pozycji, myślę, że całkiem nieźle sobie poradził, chociaż to dissy Esoterica były jednak minimalnie lepsze. Beef w którym pokazał wszystkie swoje umiejętności to beef z Asher Rothem. Copy otwarcie zdissował go w kawałku „The Real Fake Shady” i oskarżył o kopiowanie wizerunku Eminema. Po dosyć słabej odpowiedzi swojego rywala wydał świetny diss „Cremation”, w którym wreszcie pokazał swój cały bitewny potencjał.

Polecam wam Copywrite’a w sumie tylko z jednego powodu – bo się nim jaram. Jednak, co koneserzy hip-hopu mogą znaleźć w jego rapie? Przede wszystkim charyzmę, której brakuje niejednokrotnie młodym artystom. Naprawdę, kiedy pierwszy raz usłyszałem jak rapuje, pomyślałem, że jest czarny. Takiej werwy w głosie, nie miał chyba żadnej biały od czasu Eminema. Świetne flow, oryginalne patenty i przede wszystkim to co tygrysy lubią najbardziej – nietuzinkowe punchline’y. Teraz CWrite pracuje nad albumem swojego zespołu MegaHertz oraz nad LP, którego przedsmakiem była omawiana EPka. Pozostaje mi tylko czekać na jego nowe produkcje i mieć nadzieje, że będą na podobnym poziomie jak „Ultra Sound: The Rebirth EP”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz