czwartek, 22 lipca 2010

Ras Kass - Soul on Ice (Recenzja)

Mamy październik 1996 roku. Świat rapu wciąż jest wstrząśnięty nagłą śmiercią mentalnego przywódcy zachodniego wybrzeża Tupaca Shakura. Jakby nie patrzeć był to dobry moment by zaprezentować się szerszej publiczności i zmienić trochę układ sił w grze. Naprzeciw temu wyzwaniu stanął młody, niedoświadczony raper z Los Angeles – Ras Kass.

Jest on jednym z tych niedocenionych artystów, o których karierze i trudnościach przebicia się do szerszego grona odbiorców można by pisać, pisać i pisać. Jest też jednym z pionierów lirycznego rapu na zachodnim wybrzeżu, którzy chcieli zmienić postrzeganie tego terenu tylko jako największego skupiska gangsta rapu. No cóż, chyba mu się to udało, skoro jest teraz uważany za jednego z najlepszych żyjących raperów a recenzowany tutaj album „Soul On Ice” stał się niezaprzeczalnym klasykiem i jego ceny na ebay’u dochodzą nawet do 60$.

Płyta jest tym, co tygrysy (wielbiciele liryki) lubią najbardziej. Ras Kass prezentuje się jako wszechstronny raper, który potrafi nawinąć praktycznie na każdy temat. Oczywistym jest, że bitewny rap jako to, co raper potrafi robić najlepiej dominuje płytę. Numery takie jak „Etc.”, „Sonset” czy „If/Then” są tylko pojedynczymi przykładami składania świeżych i skomplikowanych punchline’ów i gier słownych.

Geniusz rapera jednak nie polega tylko na powyższych umiejętnościach. Swoje prawdziwe oblicze raper pokazuje nam dzieląc się swoimi przemyśleniami na temat Boga w „On Earth As It Is..”, swojego życia - „The Evil That Men Do” czy też w spojrzeniu na problem rasizmu z perspektywy bardzo subiektywnie przedstawionej historii człowieka oraz całej cywilizacji w niesamowitym siedmiominutowym kawałku „Nature Of The Threat”. Dodatkowo usłyszymy luźne kawałki o kobietach - „Drama”, imprezach - „Marinatin'” a także parę konspiracyjnych teorii oraz przemyśleń na temat polityki „Ordo Abchao”. Nie muszę wspominać chyba o tym, że nawet poruszając się w tych tematach Razzy świetnie operuje swoim lirycznym instynktem tworząc wiele porównań, dwuznaczności oraz mądrych, uniwersalnych, pouczających zdań, które pozostają w pamięci na długo.

Cała płyta oparta jest czasem na mrocznych, czasem na lekkich G-Funkowych kompozycjach. Raz za razem usłyszymy odniesienie do klasyków tego gatunku w formie follow upu czy cutu. Same bity są… Przyzwoite. Jeśli cała płyta byłaby wyprodukowana przez Battlecata usłyszelibyśmy nie tylko idealną lirycznie płytę, ale też genialną pod względem produkcji. A tak mamy tylko jeden bit od tej niezaprzeczalnej legendy zachodniego wybrzeża. Większość płyty wyprodukował Bird na spółkę z samym Ras Kassem. Wśród innych producentów znajdują się m.in.: Michael Barber i Vooodu.

Czy płyta ma jakieś wady poza średnimi bitami? Moim zdaniem nie. Oczywiście, można przyczepić się do techniki płynięcia po bicie gospodarza. Ras Kass ma specyficzne flow, które można nazwać w skrajnym przypadku brakiem flow. Jednak ta oryginalność powoduje, że w ogóle mi to nie przeszkadzało, ale cytując samego artystę „Momma always told me: opinions are like assholes cuz everyone has got one”. Na pewno znajdą się wśród słuchaczy ludzie, których będzie to irytowało.

Podsumowując to wszystko jednym zdaniem - jest to płyta wybitna i ponadczasowa. Ras Kass nagrał klasyczny krążek, który jak to zwykle bywa w takich przypadkach nie został doceniony na tyle ile powinien a przyczyną tego było lenistwo wytwórni. To chyba przewidział sam zainteresowany “Underground classic - nobody buys it, so, rap is fucked”. Jeśli jednak doceniasz coś takiego jak teksty, to jest to płyta dla ciebie. Szkoda, że Ras nigdy nie nagra już takiej płyty. Przez 14 lat swojej kariery tylko raz lekko zbliżył się do tego poziomu – w tym roku. Chociaż wciąż pozostaje jednym z najlepszych liryków w grze razem z Chino XL-em, Canibusem oraz Crooked I’em. I to przede wszystkim przez, a właściwie, dzięki tej płycie.

Ocena: +9/10

1 komentarz:

  1. Ras tym krążkiem zrobił wielkie boom! i pokazał, że ma talent. Chętnie do tej płyty wracam, bo ma w sobie to "coś". Ode mnie dostaje 9.

    Sama recenzja na wysokim poziomie ;)

    OdpowiedzUsuń