Sytuacja ma się tak. Jakiś 15-latek przepełniony nienawiścią przychodzi na koncert artysty, którego, łagodnie mówiąc, nie ubóstwia. Po kilkunastu minutach zaczyna pokazywać serdecznie środkowy palec Ryśkowi, który z początku nie reaguje. Gdy młodzieniec widzi, że to nie przynosi efektu zaczyna mówić coś w stronę rapera (treść jak dla mnie pozostaje tajemnicą, tak jak tekst Materazzi’ego w stronę Zidane’a,), nie przestając wymachiwać palcem. W końcu, widocznie zniesmaczony Peja, zaczyna wyzywać decydenta toną bluzg. Po tym monologu podgrzewa atmosferę i wysyła psychofanów by doprowadzili do porządku niegrzecznego chłopca. Posłuszni dickriderzy butują hejtera a koncert trwa nadal.
No i przechodzimy do sedna. Co się tam do cholery stało? Czemu hejter przychodzi na koncert nielubianego przez siebie artysty a potem dostaje po mordzie za wyzwiska w jego stronę? Jak do tego doszło, że ochrona nie interweniowała, skoro przecież miała wyraźne prawo ku temu? No dobra nie będę się aż tak rozdrabniał i przedstawię tylko opinię o dwóch głównych stronach, chociaż o szczegółach też powiem.
No to na pierwszy ogień idzie Ryszard. Pomijam to, że był widocznie wstawiony (ekhm…), bo to nie jest przestępstwem. Mógłby nawet być pod wpływem wszystkich znanych specyfików na raz, gdyby tylko pamiętał teksty a show byłoby na przyzwoitym poziomie. Nie wiem jak wy, ale ja uważam 34-letniego mężczyznę za dojrzałego człowieka, który trochę już w życiu przeszedł (a co dopiero Rychu!) i umie zachować się godnie w pewnych sytuacjach zamiast pokazywać swój ukryty instynkt dziecka z piaskownicy. Rozumiem wyzwiska, mnie też mogłoby się to zdarzyć. Ale nic nie tłumaczy napuszczania na w sumie bezbronne dziecko bandy psychofanów, którzy jakby im idol rozkazał to mogliby nawet zabić prezydenta. Honorowy gość, za jakiego podaje się Rysiek, powinien sam zejść ze sceny i przekazać to, co ma mu do powiedzenia. Fakt, tego też nic by nie usprawiedliwiło, ale może trochę zmieniłoby to moją opinię o nim. Ten gest był gorszy od partyzanta Anthony’ego wymierzonego w stronę Jerry’ego Jeffriesa w sławnej burdzie Denver Nuggets z New York Knicks z 2006 roku. Przecież nawet on, sam wymierzył cios. Najlepiej byłoby, gdyby Peja poćwiczył swoje umiejętności freestyle’u na odważnym młodzieniaszku. Mógłby zjechać go tak, że on sam pognałby, czym prędzej do wyjścia. Byłoby to posunięcie z klasą, o ile jechałby według pewnych zasad. Potwierdziłby wyższość nad chłopaczkiem z gimnazjum, nie zniżając się do jego poziomu. No cóż Peja postąpił jak postąpił. I mamy młyn.
Z drugiej strony jednak mamy tego chłopaka. Hejtera, który nie bał się powiedzieć Peji prosto w oczy, co o nim sądzi. Trzeba przyznać, że ma jaja. Posunął się jednak trochę za daleko. Czym innym jest wyrażenie o kimś opinii, a czym innym wyzywanie go i jego dawno zmarłej matki. Takie przynajmniej doszły mnie słuchy, nie wiem czy to prawda. Jeśli tak, przynajmniej w pewnym stopniu można rozgrzeszyć Rycha. Dalej, czym innym są gesty potępienia a czym innym niedojrzałe pokazywanie środkowego palca. Potem taki pobity chłopaczyna biegnie w podskokach do matki na skargę a ona w jeszcze większych podskokach na Policję. Różnica polega na tym, że on ma 15 lat, a Rychu 34.
Skłamałem, nie powiem o szczegółach, bo za mało wiem. Ale wiecie co? Mam nadzieje, że Peja pójdzie siedzieć. Nie, może inaczej. Nikomu nie życzę wiezienia. Ale chcę, żeby wyciągnął wniosek z wyroku, który dostanie. Chcę żeby nauczył się przyjmować krytykę i w końcu zachowywać się jak dorosły człowiek. A ja myślałem, że już się zmienił, po tym, co pokazał na nowo wydanej płycie. Myliłem się. Najbardziej boli mnie to, jak ta sytuacja tworzy obraz raperów w oczach społeczeństwa. Agresja, pijaństwo, nieskończone bluzgi i żadnego konkretnego przekazu. Przez takie wydarzenia utrwala się stereotyp rapera jako agresywnego pijaka, nieudacznika, który wyżywa się w tekstach i na koncertach. Na koniec zacytuję Tedego. „Dzięki Rychu!”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz