sobota, 30 kwietnia 2011

Maccaveli'ego powrót do NBA

Playoffs baby! A w połączeniu z przerwą w nauce jest to prawie codzienne zarywanie nocy tylko po to by pooglądać kolejny emocjonujący mecz w tej fazie. Bardzo dawno nie było żadnego tekstu o koszykówce, wiec zobaczymy, czy nie wyszedłem z wprawy. Będę pisać trochę chaotycznie, po prostu w każdym akapicie poruszę coś co siedzi mi w głowie. Koszykarskie emocje wróciły!

Kilka dni przed deadline’em Carmelo Anthony został w końcu wytransferowany do Nowego Jorku. Tyle spekulacji, tyle tych żenujących gierek aż w końcu oficjalnie przeprowadził się do miasta, które nigdy nie śpi. Wcześniej jednak wydawało się, że na prawie 100% Melo zamieszka kilkanaście kilometrów dalej – w New Jersey. No, ale żona pragnąca seksu w wielkim mieście zadecydowała, że jej mąż uda się do Wielkiego Jabłka, by odbudować potęgę New York Knicks. Tak się przynajmniej wydawało. Ale kolejne mecze trochę rozwiały tę optymistyczną wizję i po trochę słabszej drugiej połowie sezonu NYK po raz pierwszy od 2004 dostali się do Playoffs. Co się tam działo? O tym kilka akapitów niżej. Cóż, nie chciałem żeby Melo opuszczał Denver. Nie tylko dlatego, że mam jeszcze jego koszulkę z numerem 15. Ta drużyna rozwijała się naprawdę dobrze, i za kilka lat Anthony mógł walczyć z nią o najwyższe cele. Po prostu brakowało jej dobrego wysokiego, który mógłby bronić takich graczy jak Bynum czy Gasol. Spisani na straty Nuggets po wymianie zaczęli grać bardzo dobrze i dostali się do Playoffs, gdzie niestety ulegli Oklahomie, ale i tak widzę przed nimi wielką przyszłość. Najprawdopodobniej w tym roku kończy się ekstremalnie wysoki kontrakt Kenyona Martina i zobaczymy, czy właściciel będzie chciał zatrzymać go w drużynie, czy zrobić miejsce dla innego gracza (czego ja bym sobie życzył).

Jest dzień trade-deadline’u. Obserwuję wszystkie doniesienia z NBA i czekam na jakąś poważną wymianę. I niestety się doczekałem. Boston wymienił Kendricka Perkinsa i Nate’a Robinsona za Jeffa Greena i Nenada Kristica. Pomyślałem sobie wtedy: „WTF? Tym sposobem na bank pozbawili się szans na mistrzostwo”. Perkins był zaporą pod koszem. Jedynym zawodnikiem w zespole, który mógł utrudnić życie duetowi Gasol-Bynum. Jedynym, który mógłby w miarę ograniczyć Howarda. I co w zamian za niego dostaliśmy? Czarną dziurę Kristica i przeciętnego Greena? No dobra, może nie był taki przeciętny, ale w rotacji Bostonu na pewno nie wyciągnie numerków na poziomie 15-6. No tak. Druga część sezonu była o wiele słabsza niż pierwsza i przez to Boston spadł z 1 na 3 miejsce w konferencji. Ale…

Przyszły Playoffs gdzie oczywiście Celtowie są mocni jak cholera. Pierwszą (i jak na razie ostatnią) batalię stoczyli z Niu Jorkiem. Poradzili sobie bez problemów. Sweep. Rajon Rondo w końcu zapomniał o odejściu Kendricka, oczyścił psychikę i pobił nawet w jednym meczu rekord asyst klubu. Allen rzucał za 3 tak jak powinien, Pierce przewodził jak powinien a Jermaine po kontuzji grał bardzo przyzwoicie. Garnett to Garnett, chociaż nie darzę go wielką sympatią, to grał jak zwykle na wysokim poziomie. Teraz czas na Miami! Popatrzmy jednak na drugą stronę barykady. New York po raz pierwszy od 2004 dostali się do Playoffs. Wielka wrzawa, Madison Square Garden wypełnione po brzegi, ale… No właśnie. Nie mogli być zadowoleni z gry swoich podopiecznych. Chociaż przez pierwsze dwa mecze trzymali się blisko Bostonu to kontuzja Amare odebrała im największą siłę. Melo znowu zaczął promować materiały budowlane przez rzucanie cegieł no i niestety to nie mogło się udać. Trzeba życzyć im powodzenia w następnym roku bo naprawdę zasługują na coś więcej. Choć Melo nie jest już moim ulubionym zawodnikiem to życzę mu jak najlepiej. Aha i życzę im przede wszystkim obrony!

Drugą serią jaką śledziłem były mecze Grizzlies i Spurs. Wydawałoby się, że zespół z San Antonio przebrnie przez pierwszą rundę bardzo gładko. Memphis w końcu po raz pierwszy od 2006 roku weszli do Playoffsi i nikt o zdrowych zmysłach nie stawiał ich w roli faworytów. Ale ci jak na złość zrobili wielką niespodziankę. Kurde, kibicuję tym gościom od 2009 i gdy widziałem zapełnione FedEx Forum i porównałem je do stanu z jesieni 2009 to aż mi się morda cieszyła. Chłopaki wzmocnieni Tony’m Allenem w końcu pokazali na co ich stać. Młoda drużyna o potencjale Thunder? Niee, ale i tak mają wielkie możliwości. To co robili ze staruszkami ze Spurs przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wysłali Timmy’ego na ryby już po 6 meczach. Jest to drugi „upset” w siedmio-meczowej serii w historii NBA. Teraz czeka ich potyczka z wyżej wymienionymi Thunder. Zapowiada się bardzo ciekawa seria.

P.S. Ta seria uświadomiła mi jak bardzo Mike Breen i spółką górują nad innymi komentatorami. Nawet tymi z TNT.

1 komentarz:

  1. Krótko i na temat. Transfer Melo według mnie był nieunikniony. Jak poradzi sobie w Knicks? Czas pokaże. Dla mnie ten sezon to był jeszcze sezon, gdzie drużyna z NY się krystalizowała. Na co ich stać pokaże przyszły sezon według mnie. Co do Denver. Również twierdzę, że ta ekipa ma przed sobą świetlaną przyszłość, zwłaszcza że w końcu kontrakt K-Marta wygasa. Celtics zawsze są mocni w playoffs i liczę, że to oni zagrają z Lakers w finale.

    OdpowiedzUsuń